Niedziela, 19 sierpnia. Zbliżała się godzina 18.00. Funkcjonariusze z Referatu VI wracali ze Stogów do siedziby straży miejskiej. W pewnym momencie na skrzyżowaniu ulic Stryjewskiego i Nowotnej zauważyli małego chłopca z psem. Przechodził przez przejście dla pieszych. Nie było przy nim nikogo dorosłego. Mundurowi szybko udali się w jego kierunku.
Podeszliśmy do malucha. Przedstawił się nam i powiedział, że ma 5 lat. Zapytaliśmy, gdzie są jego rodzice. Odpowiedział, że tata jest w pracy, mama została w domu, a on wyszedł na spacer z pieskiem – opowiada młodszy strażnik Michał Bednarek.
Na szczęście malec wiedział, gdzie mieszka. Strażnicy postanowili, że odprowadzą go do domu. W pewnej chwili do patrolu podbiegła roztrzęsiona i zapłakana kobieta. Była to mama chłopca. Przytuliła synka, a potem opowiedziała funkcjonariuszom, co się wydarzyło.
To była chwila nieuwagi. Pies uciekł z posesji przez uchyloną furtkę, a chłopiec ruszył za nim. Kobieta, gdy tylko to zauważyła, pobiegła szukać syna – mówi Michał Bednarek.
Strażnicy pouczyli matkę i przypomnieli jej zasady sprawowania opieki nad dzieckiem. Kobieta zapewniła, że więcej do takiej sytuacji nie dopuści.
Czytaj także: