Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Uciekał przed strażnikami, lecz jego trud był daremny

Uciekał przed strażnikami, lecz jego trud był daremnySkuteczny pościg za złodziejem ulicami Gdańska. Mężczyzna włamał się do auta. Na gorącym uczynku przyłapał go właściciel pojazdu. 36-letni złoczyńca rzucił się do ucieczki, a poszkodowany ruszył za nim. Chwilę później złodzieja gonili także strażnicy miejscy. I złapali go.

We wtorek 16 czerwca, kilka minut przed godziną 19:00 patrol z Referatu II jechał ulicą Korzenną. W pewnym momencie tuż przed radiowozem przemknął pewien mężczyzna. Za nim biegł kolejny. Ten drugi krzykiem poinformował strażników, że ściga złodzieja, który włamał się do jego samochodu i mógł ukraść coś wartościowego.

Jeden z funkcjonariuszy natychmiast wyskoczył z radiowozu i ruszył za złodziejem - ten uciekał w stronę ulicy Bednarskiej. Wbiegł na podwórko. Drugi strażnik ruszył radiowozem i za moment odciął włamywaczowi drogę ucieczki. Złodziej zawrócił. Nie spodziewał się, że coraz bliżej innego wyjścia z podwórka, którym zamierzał się ewakuować, jest pierwszy funkcjonariusz. Złoczyńca próbował jeszcze odbić w stronę ulicy Heweliusza. Mundurowy przewidział jednak, którą drogę ucieczki wybierze sprawca i chwilę później na Korzennej zaskoczył złodzieja. 36-latek dosłownie wpadł w ręce ścigającego go strażnika.

Funkcjonariusz musiał użyć chwytów obezwładniających, ponieważ mężczyzna był agresywny i nie stosował się do poleceń. Ostatecznie trzeba było założyć mu kajdanki i wsadzić go do przedziału transportowego radiowozu. Za pośrednictwem Stanowiska Kierowania Prewencją wezwano policję. Złodziej przyznał się, że był wielokrotnie karany za kradzieże i że spędził pewien czas w zakładzie karnym.

Na miejscu pojawił się tymczasem właściciel auta, do którego 36-latek się włamał. Poinformował, że w samochodzie miał między innymi sprzęt komputerowy, ale jego zdaniem złodziejowi niczego nie udało się ukraść – prawdopodobnie dlatego, że został przyłapany już chwilę po dokonaniu włamania.

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, przeszukali podejrzewanego. Nie znaleźli przy nim żadnych przedmiotów, które mogłyby należeć do właściciela auta. 36-latek trafił na komisariat. Jego sprawą będzie się teraz zajmować policja.