Środa, 24 stycznia. Zbliżała się godzina 13:00, gdy w siedzibie strażników przy ulicy Gospody pojawiła się zdenerwowana kobieta. Powiedziała, że koło ronda spaceruje łabędź. Bała się, że wpadnie pod koła auta lub spowoduje wypadek.
Strażnicy natychmiast ruszyli schwytać niesfornego spacerowicza. Po krótkim pościgu łabędź był już w rękach mundurowych. Nie sprawiał wrażenia chorego lub rannego, więc strażnicy przewieźli go na pobliski zbiornik retencyjny przy ulicy Subisława.
Dwa dni później w Parku Oruńskim interweniowali strażnicy z „animal patrolu”. W piątkowe przedpołudnie otrzymali informacje o łabędziu, który siedzi na brzegu stawu i prawdopodobnie ma uszkodzoną nogę. Nawet nie próbował uciekać, gdy pojawiły się przy nim strażniczki. Sprawiał wrażenie, że czekał na pomoc. Miał opuchniętą nogę i wymagał interwencji weterynarza. Funkcjonariuszki przewiozły go do lecznicy.