Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Gad na tui

Autor: Wojciech Siółkowski
Do kolejnej egzotycznej jaszczurki, która cieszyła się wolnością, wezwani zostali strażnicy miejscy. Agama brodata jakby nigdy nic siedziała sobie na tui. Budziła duże zainteresowanie okolicznych mieszkańców. Gad został schwytany i trafił pod opiekę weterynarza.
Sygnalizacja świetlna na dachu radiowozu straży miejskiej

Wtorek, 17 października. Około godz. 15:50 zadzwonił alarmowy numer 986. Osoba zgłaszająca twierdziła, że obok budynków przy ul. Słoneczna Dolina na tui siedzi legwan. Pod wskazany adres natychmiast pojechał patrol z Referatu V.

Dotarliśmy na miejsce i od razu rozpoczęliśmy poszukiwania. Naszą uwagę zwrócili stojący na balkonach mieszkańcy, którzy wpatrywali się w pobliskie krzewy. Podeszliśmy bliżej. Wtedy jedna z kobiet krzyknęła: „Panowie uważajcie, to krokodyl!” Ktoś inny próbował uciszyć krzyczącą, by nie płoszyła zwierzęcia – opowiada starszy specjalista Paweł Zacharewicz. Podeszliśmy jeszcze bliżej i wtedy naszym oczom ukazała się siedząca na tui egzotyczna jaszczurka o długości około 50 centymetrów. Gad bacznie nas obserwował – dodaje.

Strażnicy poprosili za pośrednictwem Stanowiska Kierowania o sprowadzenie na miejsce specjalisty, który zajmuje się egzotycznymi zwierzętami. W oczekiwaniu na jego przyjazd mundurowi rozmawiali z mieszkańcami. Pytali czy nie wiedzą do kogo gad może należeć. Niestety, nikt nie był w stanie udzielić takiej informacji. Jaszczurka tymczasem wzbudzała coraz większe zainteresowanie. Oglądać ją chcieli i dorośli i dzieci. Zwierzęcia bynajmniej to nie peszyło, z równie dużą ciekawością przyglądało się zgromadzonym.

Lekarz weterynarz, który przyjechał na miejsce, szybko i sprawnie schwytał jaszczurkę. Zostanie ona teraz poddana niezbędnym badaniom, a potem trafi do kogoś, kto będzie chciał się nią opiekować.

Jak twierdzą specjaliści, złapany na tui gad to pochodząca z Australii agama brodata. Jaszczurki tego gatunku wolno hodować w domu, trzeba jednak mieć na to odpowiednie pozwolenie.

Przypomnijmy, że niespełna dwa tygodnie temu strażnicy miejscy zostali wezwani do ponad półtorametrowego legwana zielonego, którego ktoś porzucił na klatce schodowej jednego z bloków.