Pożar budynku mieszkalnego w dzielnicy Aniołki. Dwie osoby straciły dach nad głową. Poszkodowanymi zajęli się pracownicy Biura Obsługi Mieszkańców oraz Urzędu Miasta. Akcję gaśniczą zabezpieczali strażnicy miejscy. Funkcjonariusze pojechali na miejsce zdarzenia, gdy z oddali dostrzegli ciemny, niepokojący dym…
Poniedziałek, 1 lutego. Zmotoryzowany patrol z Wydziału Centrum jechał ulicą 3 Maja. W pewnym momencie mundurowi zauważyli, że w rejonie ulicy Dąbrowskiego unosi się słup czarnego dymu. Natychmiast ruszyli w jego kierunku. Kilka chwil później stało się jasne, że płonie jeden z budynków mieszkalnych przy ulicy Kolonia Ochota. Równo z patrolem straży na miejsce zdarzenia dotarł wóz bojowy straży pożarnej. Ratownicy rozpoczęli akcję gaśniczą, funkcjonariusze zajęli się jej zabezpieczeniem.
Strażnicy ustalili, że w momencie pojawienia się ognia w budynku były matka z córką, którym udało się opuścić dom zanim rozszalał się pożar. Ponieważ kobieta skarżyła się na ból głowy, miała duszności i nawet na chwilę zemdlała, wezwano karetkę pogotowia. Poszkodowana nie chciała jednak jechać do szpitala. Twierdziła, że nie może zostawić córki. Lokatorkami spalonego domu doraźnie zajęła się sąsiadka.
Budynek, który płonął, należy do gminy. Strażnicy poinformowali o zdarzeniu administratora obiektu oraz przedstawicieli Urzędu Miasta. Pracownicy Biura Obsługi Mieszkańców zadbali o to, by pogorzelcy oraz ich mienie nie zostali bez opieki. Uszkodzony budynek zabezpieczono.
Pożar wyrządził szkody także na sąsiedniej posesji. Tam na szczęście nikt nie ucierpiał.