Niedziela, 20 lutego. Zbliżała się godzina 16:00. Pewien chłopiec jechał tramwajem w kierunku Brętowa. Nagle spostrzegł, że bateria w jego telefonie jest niemal całkowicie rozładowana i zaraz się wyłączy. 12-latek zdenerwował się i rozpłakał. Bał się, że nie będzie mieć kontaktu z mamą. Sytuację utrudniał fakt, że chłopiec był obcokrajowcem i nie znał dobrze Gdańska. Jeden z pasażerów zainteresował się płaczącym dzieckiem i o pomoc poprosił strażników miejskich.
Na miejsce pojechał patrol z Referatu V. Funkcjonariuszom udało się porozumieć z chłopcem i spisać numer telefonu do jego mamy, zanim komórka się wyłączyła. Od razu też skontaktowali się z kobietą i ustalili, że poczekają z jej synem na przystanku tramwajowym. Po około 20 minutach mama 12-latka była na miejscu i odebrała od mundurowych swoje dziecko.