
W piątek, 18 kwietnia kilka minut przed godziną 18:30, patrol strażników z Referatu Ekologicznego otrzymał zgłoszenie o spalaniu odpadów na terenie jednej z posesji przy ul. Łanowej. Funkcjonariusze natychmiast pojechali pod wskazany adres. Czarny, gęsty dym unoszący się nad posesją był widoczny już z daleka. Na miejscu okazało się, że nieruchomość jest niezamieszkana, a na środku działki, w pobliżu zniszczonego budynku, pali się spore ognisko, w którym spalane są różnego rodzaju odpady komunalne. Niestety, w chwili przyjazdu mundurowi nie zastali nikogo, kto mógłby odpowiadać za jego rozpalenie.
Ze względu na brak nadzoru nad ogniem oraz realne ryzyko jego rozprzestrzenienia się, strażnicy podjęli decyzję o natychmiastowym ugaszeniu ogniska i trzeba przyznać, że przystąpili do akcji z dużym zapałem. Wodę czerpali z pobliskiego zbiornika, a po ugaszeniu płomieni, palenisko zasypali piaskiem, żeby całkowicie wyeliminować ryzyko ponownego zapłonu.

Kolejna interwencja, choć miała miejsce znacznie wcześniej, dotyczyła jednak tego samego problemu, czyli spalania odpadów.
Tuż przed południem, podczas patrolowania rejonu ul. Żuławskiej, funkcjonariusze z Referatu VI wyczuli charakterystyczny zapach palonego plastiku. Chwilę później zauważyli dym unoszący się znad jednego z budynków gospodarczych. Teren nie był ogrodzony, a w zasięgu wzroku nie było żadnych osób. Strażnicy postanowili znaleźć źródło ognia.

W głębi posesji, za zabudowaniami, zastali mężczyznę, który wrzucał do ogniska folię i inne plastikowe przedmioty. Był wyraźnie zaskoczony widokiem strażników i zawstydzony, że został przyłapany na gorącym uczynku. W trakcie rozmowy przyznał, że robił wiosenne porządki i chciał po prostu spalić odpady. Tłumaczył swoje zachowanie nieznajomością przepisów. Mundurowi poinformowali go, że spalanie odpadów jest wykroczeniem i ukarali 50-latka mandatem. Strażnicy nakazali również zgasić ognisko oraz zutylizować pozostałe odpady w sposób zgodny z przepisami.