Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Uciekinier z pastwiska w centrum uwagi

Strażnicy miejscy przywykli już do zgłoszeń o psach pozostających bez nadzoru albo o zwierzętach, które utknęły w nietypowych miejscach. Tym razem jednak dyżurny przekazał patrolowi informację, która od początku brzmiała poważniej niż zazwyczaj. Zamiast czworonogów domowych, na jezdni przy ul. Steczka pojawiły się… konie.
koń stoi na poboczu drogi obok zaparkowany radiowóz straży miejskiej w tle łąka i drzewa

Czwartek, 18 września. Kilka minut przed godziną 9 pod numer 986 wpłynęło zgłoszenie o koniach, które bez żadnego nadzoru chodzą po jezdni przy ul. Steczka. Dyżurny wysłał tam patrol strażników z Referatu Ekologicznego. Gdy mundurowi przyjechali pod wskazany adres, zobaczyli ogiera, który swobodnie chodził po całym terenie, a na pobliskim pastwisku pasła się klacz. Choć ruch w tym rejonie nie jest duży, głównie samochodowy, przejeżdżają tam też działkowicze na rowerach, więc zwierzęta na drodze stanowiły poważne zagrożenie.

strażnik mocuje taśmę ostrzegawczą do słupka w tle na łące stoją dwa konie

Dyżurny polecił strażnikom zabezpieczyć miejsce do czasu wyjaśnienia sprawy. W tym czasie funkcjonariusze doprowadzili konia z powrotem na pastwisko i w prowizoryczny sposób naprawili ogrodzenie – wykorzystując do tego drewniane deski i taśmę ostrzegawczą. W trakcie zabezpieczania pastwiska do strażników podchodziło kilka osób i twierdziło, że taka sytuacja jest nagminna i konie często opuszczają wygrodzoną działkę, a następnie biegają po całej dzielnicy. Jeden ze zgłaszających, deklarował nawet, że widział sytuację, jak koń „gonił” po jezdni starszą kobietę. Równocześnie zaznaczył, że takie sytuacje zdarzają się częściej, chociaż nie potrafił wskazać konkretnych dni czy godzin.

strażnik wbija saperką słupki i naciąga taśmę ostrzegawczą

Strażnicy próbowali skontaktować się z właścicielem zwierząt – zarówno telefonicznie, jak i osobiście, udając się pod adres ustalony w trakcie wywiadu środowiskowego. Nikt jednak nie odebrał telefonu ani nie otworzył drzwi. Na miejscu pozostawiono zawiadomienie z prośbą o kontakt. W związku z tym, że konie mogły swobodnie wydostawać się z pastwiska, a właściciel nie podjął działań zabezpieczających ani nie skontaktował się ze strażą, mundurowi sporządzili wniosek o ukaranie do sądu. Właścicielowi zwierząt prawdopodobnie zostanie postawiony zarzut naruszenia art. 77 Kodeksu wykroczeń – niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt.

Art. 77. [Niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia]
§ 1.
Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
§ 2.
Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.