Środa, 8 października. Była godzina 14:34, gdy pod numer 986 zadzwonił zdesperowany mężczyzna i poprosił o pomoc. Do jego garażu przy ul. Raciborskiego wleciał ptak, jednak próby jego uwolnienia kończyły się fiaskiem. Mysikrólik latał pod sufitem i gdy mężczyzna otwierał podnoszone drzwi ptak był w potrzasku. Po kilkugodzinnych próbach samodzielnego ratunku, postanowił wezwać specjalistyczną pomoc.
Na miejsce pojechał patrol z Referatu Ekologicznego wyposażony w drabinę i siatki do bezpiecznego łapania ptaków. Już na pierwszy rzut oka funkcjonariuszki widziały, że akcja będzie wymagała niemałej precyzji i cierpliwości. Ptak wykazywał duże zaniepokojenie, a nietypowy system drzwi garażowych rzeczywiście utrudniał zadanie. Uwięzione zwierzę nie potrafiło znaleźć wyjścia, nawet gdy drzwi były częściowo otwarte.
Na szczęście po serii sprytnych manewrów, wykorzystaniu siatki i skierowaniu ptaka w stronę wyjścia, udało się nakierować mysikrólika do sąsiedniego pomieszczenia. Tam, przez okno dachowe, w końcu opuścił garaż, od razu lecąc w stronę pobliskiego drzewa. Wybór drzewa nie był przypadkowy. Na jednej z gałęzi od samego początku czekała jego partnerka, która głośnym ćwierkaniem próbowała zwrócić uwagę uwięzionego ptaka. Właściciel garażu ucieszył się z akcji zakończonej sukcesem i podziękował strażniczkom za pomoc.