Niewielki piesek biegał na ulicy Chmielnej. Bezpański najwyraźniej nie był, bo miał obrożę i kaganiec. W pobliżu nie było jednak widać jego właściciela. Czworonogiem zainteresowali się strażnicy miejscy. Mundurowi postanowili spytać przechodniów czy nie kojarzą do kogo może należeć pies. Jedna z kobiet to wiedziała. Kilka minut później zwierzak był już w domu. Radość 80-letniej właścicielki pupila oraz jego samego była przeogromna!
Sobota, 9 lipca. Około godziny 10:15 patrol rowerowy z Referatu Profilaktyki jechał ulicą Chmielną. W pewnym momencie uwagę strażników zwrócił piesek, który biegał bez żadnego dozoru. Ponieważ miał obrożę i kaganiec, można się było domyślać, że zwierzak komuś uciekł. Psiak był spokojny i bardzo przyjacielsko usposobiony. Gdy funkcjonariusz go zawołał, natychmiast przybiegł i się przywitał.
Dzięki uprzejmości pracownika pobliskiego parkingu strażnicy weszli w posiadanie sznurka, z którego zrobili prowizoryczną smycz. To na wypadek, gdyby psiak postanowił jeszcze raz pohasać po okolicy.
Mundurowi zaczęli pytać przechodzące osoby, czy nie wiedzą do kogo może należeć zwierzę. Jedna z kobiet znała pieska oraz jego właścicielkę. Funkcjonariusze natychmiast zaprowadzili czworonoga pod wskazany adres.
80-letnia kobieta nie posiadała się z radości, gdy ujrzała swego pupila. Bardzo dziękowała strażnikom, że przyprowadzili jej ukochanego zwierzaka, który podczas spaceru podobno gdzieś się zapodział. Aby formalnościom stało się zadość, funkcjonariusze pouczyli starszą panią o obowiązku zachowania środków ostrożności przy trzymaniu psa. Zaraz potem wrócili do dalszego patrolowania ulic, zostawiając uradowaną właścicielkę i jej równie szczęśliwego pupila w ich domowym zaciszu…