Środa, 18 października. Funkcjonariusze z Referatu IV patrolowali swój rejon. Około godziny 14.00 otrzymali zgłoszenie, że przy ulicy Wilanowskiej ktoś zostawił psa. Mundurowi od razu udali się pod wskazany adres. Przy wejściu do klatki schodowej jednego z bloków siedział duży labrador. Był przywiązany do kraty w oknie piwnicznym.
Strażnicy szybko sprawdzili, w jakim stanie jest zwierzę. Pies był zadbany i nie wymagał pomocy weterynarza. Funkcjonariusze postanowili więc niezwłocznie poszukać właściciela porzuconego czworonoga. Ustalili, że jest nim jeden z mieszkańców bloku. Udało im się zdobyć numer telefonu mężczyzny. Mundurowi zadzwonili do niego i poprosili, by jak najszybciej przyjechał na miejsce.
Po skontaktowaniu się z właścicielem strażnicy zorganizowali dla psa jedzenie i wodę. Pomogła im w tym jedna z pań mieszkających w sąsiedztwie. Okazało się, że labrador siedział przywiązany do kraty prawie cztery godziny…
Po kilkunastu minutach pojawił się właściciel zwierzęcia. Powiedział strażnikom, że uczestniczył w spotkaniu służbowym. Swojego pupila zostawił uwiązanego na dworze z troski! Nie chciał bowiem, by przebywał za długo w zamkniętym samochodzie. Spotkanie się przedłużało, a on zapomniał powiadomić domowników, że zostawił psa przywiązanego obok wejścia na klatkę schodową.
Poinformowaliśmy właściciela o zagrożeniach dla psa i dla otoczenia, które mogą wyniknąć z tak bezmyślnego zachowania. Mężczyzna przeprosił za swoją naganną postawę i obiecał, że w przyszłości będzie rozważniej postępował ze swym czworonożnym przyjacielem – opowiada aplikant Maciej Pepliński.
Właściciel labradora poniósł konsekwencje swojego zachowania. Mundurowi ukarali go mandatem karnym.