W związku z publikacjami i kontrowersjami dotyczącymi funkcjonowania Straży Miejskiej w Gdańsku, chcielibyśmy w sposób jasny i klarowny wytłumaczyć gdzie tkwi problem.
Zakwestionowana przez prokuraturę procedura przesłuchań świadków była stosowana przez wiele lat do kwietnia 2010 r. Zmieniono ją wtedy na wniosek samej straży, bez związku z postępowaniem prokuratury (które rozpoczęło się dopiero na początku 2012 roku). Korekt dokonaliśmy po stwierdzeniu - w naszej ocenie - błędów formalnych.
Każdy z ponad 100 zarzutów przedstawionych naszej koleżance dotyczy tego samego błędu, popełnionego wielokrotnie. Polegał on na przepisywaniu notatki służbowej strażnika, zamiast osobistego przesłuchania go. Należy podkreślić, że w każdym przypadku strażnik zapoznawał się z protokołem i składał pod nim podpis.
Tak sporządzoną dokumentację przesyłano do sądu, który dalej prowadził sprawę. W razie jakichkolwiek wątpliwości sąd mógł wezwać funkcjonariusza i poprosić o dodatkowe wyjaśnienia. Stosowany wówczas w straży sposób postępowania nie miał więc żadnego wpływu na ostateczną decyzję sądu. Żaden ze sprawców wykroczeń nie poniósł z tego tytułu dodatkowych konsekwencji.
Zarówno liczne kontrole zewnętrzne, jak również prowadzący sprawy sąd, nigdy nie kwestionowały ówczesnego sposobu postępowania Straży Miejskiej.
Komendant Straży Miejskiej w Gdańsku