Piątek, 3 listopada. Przed południem do siedziby Referatu I pewna kobieta przyprowadziła zapłakaną nastolatkę. Powiedziała, że dziewczyna potrzebuje pomocy w dotarciu do domu w miejscowości oddalonej od Gdańska o kilkaset kilometrów.
W rozmowie ze strażniczką nastolatka przyznała się tymczasem, że uciekła z trójmiejskiej placówki, w której była na terapii. Powiedziała mi, że nie ma przy sobie telefonu, pieniędzy, ani żadnych dokumentów, bo wszystko zostało w ośrodku. Poprosiła, bym się skontaktowała z jej mamą i podała numer telefonu – mówi starszy inspektor Magdalena Kaźmierczyk.
W czasie rozmowy z matką dziewczyny strażniczka dowiedziała się, że zniknięcie nastolatki zostało zgłoszone policji i że trwają jej poszukiwania.
Strażniczka natychmiast powiadomiła o zdarzeniu oficera dyżurnego komisariatu. Kilka minut później w siedzibie Referatu Dzielnicowego I był już patrol policji. Dziewczyna została odwieziona do placówki, z której uciekła.