Sobota, 1 października. Funkcjonariuszki z Referatu VI patrolowały Orunię Dolną. Kilka minut przed godziną 8:00, gdy jechały ulicą Sandomierską, zauważyły kłęby ciemnego dymu, który unosił się nad pobliskimi drzewami. Strażniczki natychmiast udały się sprawdzić, co było jego przyczyną.
Po przeszukaniu zarośli szybko zlokalizowałyśmy źródło ognia. Na polanie w pobliżu torów kolejowych czterech mężczyzn wypalało kable. Dwóch z nich dodatkowo spożywało alkohol – mówi młodszy strażnik Marta Zacharczyk.
Panowie byli przekonani, że ich proceder pozostanie niezauważony. Niespodziewane spotkanie ze stróżami prawa było więc dla nich sporym zaskoczeniem.
Na nasz widok jeden z mężczyzn krzyknął: „Mamy kłopoty”, a drugi dodał: „I tyle z naszego zarobku, więcej stracimy, niż mogliśmy zarobić” – dodaje strażniczka.
Funkcjonariuszki wyjaśniły im, że wypalanie kabli jest wykroczeniem. Mężczyźni zostali ukarani mandatami. Musieli też ugasić ognisko i posprzątać nieporządek, który zrobili.
Dwa miesiące wcześniej w pobliżu szkoły podstawowej przy ulicy Ubocze kilku mężczyzn także wypalało kable. Na widok patrolu strażników uciekli, pozostawiając na miejscu kilkanaście kilogramów miedzianego drutu. Złom został posprzątany przez zarządcę terenu.