Piątek, 15 lipca. Po czwartkowej ulewie, która w całym Gdańsku spowodowała bardzo wiele zniszczeń i podtopień, następnego dnia rano zagrożenie wciąż jeszcze nie minęło. Ogromny niepokój budziły przepełnione zbiorniki retencyjne.
Strażnicy miejscy z Referatów I i III zostali skierowani w trybie alarmowym do zabezpieczenia stawu położonego w rejonie ulic Pomorskiej i Kupały. Woda wylewała się już na pobliską jezdnię, podtrzymujące tamę przejście zapadło się, natomiast sama zapora mogła runąć w każdej chwili.
Mundurowi ogrodzili teren tak, by nikt postronny nie znalazł się w zagrożonym rejonie. Wezwali też pracowników Gdańskich Melioracji. Po ich przybyciu funkcjonariusze kontynuowali zabezpieczanie miejsca, gdyż sytuacja była naprawdę poważna. Jak bardzo, okazało się krótko potem…
Około godziny 11:30 tama nie wytrzymała naporu i przełamała się. Woda zaczęła gwałtownie wypływać ze zbiornika, kierując się w stronę ulicy Chłopskiej i kolejnego stawu retencyjnego. Przy tym drugim zbiorniku byli już tymczasem strażnicy oraz pracownicy melioracji, gotowi do podjęcia działań, w razie gdyby także i ten staw wypełnił się wodą ponad miarę.
Trzy kwadranse później sytuacja została opanowana. Woda z pierwszego zbiornika rozlała się po okolicznych terenach zielonych, nie zagrażając w poważniejszy sposób drugiemu akwenowi. Prowadzeniem dalszych działań na miejscu zajęli się pracownicy melioracji.
Czytaj także: Pracowita noc w strugach deszczu