Najpierw dostrzegli pożar na jednej z oruńskich działek. Wezwali straż pożarną i zabezpieczyli teren. Godzinę później w Lipcach zauważyli, jak dwie kobiety palą słomę i inne odpady roślinne. Dzięki szybkiej reakcji mundurowych ogień ugaszono, zanim wymknął się spod kontroli.
Niedziela, 22 kwietnia. Było kilka minut po godzinie 15.00. Patrol z Referatu VI był akurat na ulicy Głuchej. W pewnym momencie strażnicy zobaczyli w oddali kłęby czarnego dymu. Od razu udali się w tym kierunku.
Przy ulicy Równej na niezabudowanej, podmokłej działce na znacznym obszarze paliły się trawy, trzcinowisko oraz niewielkie drzewa – opowiada inspektor Sławomir Jendrzejewski.
Funkcjonariusze za pośrednictwem Stanowiska Kierowania wezwali straż pożarną i zabezpieczyli teren przed dostępem osób postronnych.
[video youtube="ZlsK1WCMVpo"]Po zakończeniu akcji minęła niespełna godzina. Mundurowi jechali w kierunku Wyspy Sobieszewskiej. Przejeżdżając przez osiedle Lipce, zauważyli duże zadymienie na ulicy Żuławskiej. Szybko ruszyli w kierunku jego źródła. Na jednej z działek płonęła słoma i resztki roślin zebranych z pola.
Na miejscu zastaliśmy dwie starsze panie. Nie wiedziały, że obowiązuje zakaz spalania odpadów organicznych, więc układały je w stogi i podpalały – mówi Sławomir Jendrzejewski.
Strażnicy nakazali kobietom zgasić ogień. Poinformowali je również o konsekwencjach, jakie grożą za spalanie odpadów. Panie, bogatsze o nową wiedzę, szybko ugasiły płomienie.