Młoda mewa spadła z dachu. Nie mogła wzbić się w powietrze. Ten sam problem miała pewna rybitwa, która wylądowała wśród tłumu przechodniów. Inna mewa siedziała przy płocie i też nie była w stanie latać. Ptasie kłopoty rozwiązali strażnicy miejscy.
Niedziela, 8 lipca. Funkcjonariusze z Referatu II patrolowali Śródmieście. Kilka minut po godzinie 12.00 otrzymali informację ze Stanowiska Kierowania, że z budynku przy ulicy Tkackiej spadł ptak i nie może odlecieć. Natychmiast pojechali to sprawdzić.
Okazało się, że była to młoda mewa srebrzysta. Nie umiała jeszcze latać. Kolega z patrolu złapał ją i włożył do kartonu. Ptaka zawieźliśmy do lecznicy – opowiada młodszy strażnik Agnieszka Pedo.
Na miejscu weterynarz zbadał mewę. Jak się okazało, nie miała żadnych złamań ani obrażeń. Specjalista powiedział mundurowym, że ptak zostanie wypuszczony na wolność jak tylko będzie gotów, by znów uczyć się latać.
Dwa dni wcześniej uwagę funkcjonariuszy z Referatu Profilaktyki zwróciła rybitwa na ulicy Długiej.
Ptak zachowywał się nienaturalnie, wyglądał na zdezorientowanego. Nerwowo biegał między spacerującymi ludźmi. Nie mógł wzbić się w powietrze. Rybitwę złapaliśmy i przenieśliśmy na ulicę Za Murami, skąd bez problemu odleciała – mówi młodszy inspektor Paweł Nadowski.
W czwartek, 12 lipca pewna kobieta zgłosiła na numer alarmowy 986, że przy ulicy Siennickiej od dłuższego czasu siedzi ptak, który najprawdopodobniej nie może latać. Na miejsce pojechali funkcjonariusze z Referatu VI.
Przy ogrodzeniu jednej z firm siedziała mewa. Nie ruszała się i wyglądała na osłabioną. Mogła mieć uszkodzone skrzydło. Piła jedynie wodę, którą przynieśli jej pracownicy pobliskiego zakładu - mówi starszy specjalista Andrzej Hinz. Ptak trafił do lecznicy.
Od początku czerwca gdańscy strażnicy mieli ponad 40 interwencji dotyczących ptaków. Czytaj także: - Przychodzi kormoran do lekarza…