Przesłanie do ludzkości wymalował na estakadzie w centrum Gdańska pewien fan życia pozaziemskiego. Niestety, miał pecha. Strażnicy miejscy, którzy przyłapali go na gorącym uczynku, ripostowali swoim przesłaniem: że nie dają zgody na malowanie czego się chce i gdzie się chce. Gwałtowne starcie dwóch idei i dwóch światów w jednej przestrzeni kosztowało młodego mężczyznę 300 złotych.
Czwartek 30 marca, godzina 10:55, centrum Gdańska. Funkcjonariusze z Referatu VI jadą radiowozem. W pewnej chwili ich oczom ukazuje się postać. Stoi na przystanku pośród innych podróżnych, lecz zdecydowanie się wśród nich wyróżnia. Oni najwyraźniej czekają na tramwaj, ona tymczasem koncentruje całą swą uwagę na podporze estakady. Niewielka przestrzeń, która oddziela skupioną twarz od zimnego betonu, staranne ruchy dłoni. W mundurowych błyskawicznie budzą się podejrzenia, którym towarzyszy motywacja do szybkiego działania.
Funkcjonariusze wbiegają na przystanek. Postać tymczasem próbuje ukryć się wśród podróżnych, nie może jednak liczyć na ich zrozumienie. Wskazujące palce świadków zdarzenia nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Postać szuka drogi ucieczki, lecz strażnicy są sprytniejsi. Jeszcze moment i wszystko staje się jasne…
Postać to 25-letni gdańszczanin. Owocem pieczołowitych zabiegów na podporze estakady jest grafika z tajemniczymi symbolami oraz napisem. Rola dowodu rzeczowego przypada markerowi, znalezionemu przy ujętym mężczyźnie. A sam sprawca? Nawet nie próbuje zaprzeczać, że rysunek mógłby być dziełem kogoś innego.
Podczas składania wyjaśnień mężczyzna oświadczył, że interesuje się życiem pozaziemskim oraz religią. Wyjaśnił, że umieszczony na elewacji obrazek miał być swego rodzaju informacją, przesłaniem dla ludzkości – opowiada starszy inspektor Rafał Przęczek. Autor grafiki był przekonany, że umieszczając przekaz na przystanku tramwajowym, zagwarantuje mu szerokie grono odbiorców – dodaje.
W czasie trwającej kilkanaście minut rozmowy strażnicy nie doszukali się podstaw, które kazałyby im prosić o pomoc przedstawicieli jakiejkolwiek innej służby.
Za pośrednictwem Stanowiska Kierowania funkcjonariusze skontaktowali się z osobą odpowiedzialną za utrzymanie estakady. Usłyszeli od niej, że nie było i nie ma zgody na umieszczanie jakichkolwiek napisów na ścianach obiektu, a wartość poczynionej szkody nie powinna przekroczyć 300 złotych. Zarządca wiaduktu poskarżył się przy okazji na uciążliwą działalność wandali, którzy licznymi rysunkami, grafikami i napisami nieustannie szpecą to miejsce.
Wziąwszy pod uwagę wszystkie okoliczności zdarzenia, strażnicy zastosowali artykuł 63a§1 Kodeksu wykroczeń i wręczyli 25-latkowi mandat karny. Na blankiecie widniała suma 300 złotych.