Zapachniało kłopotami, choć miało pachnieć wielkim światem. Wszystko przez to, że zdrowy rozsądek przegrał w starciu z pożądaniem markowych perfum - a marzeniom o zadawaniu szyku niebanalną wonią, położyła kres Straż Miejska.
Środa, 7 maja, dochodziło południe. Patrol wolno jechał przez Targ Węglowy. Nagle przed maską radiowozu pojawił się mężczyzna, którego gesty nie pozostawiały wątpliwości, że zależy mu na szybkiej wymianie zdań z funkcjonariuszami. Jak się okazało, był to pracownik ochrony jednej z pobliskich drogerii. Z jego pospiesznej relacji wynikało, że ze sklepu skradziono markowe perfumy o wartości 200 złotych i że trzeba gonić sprawców. Złodzieje mieli uciec w kierunku pomnika Jana III Sobieskiego, a potem w ulicę Garncarską. Bez chwili namysłu strażnicy ruszyli w pościg. Ujęcie dwóch młodych mężczyzn zajęło im dosłownie kilka minut.Chwilę później na miejscu pojawiła się pracownica drogerii wraz z ochroniarzem. Oboje byli zgodni co do tego, że to właśnie złapani mężczyźni zamieszani są w kradzież perfum.
Wezwano policję. Jej funkcjonariusze zaprosili ujętych młodzieńców do swojego radiowozu, a następnie wszyscy pojechali do sklepu, by obejrzeć zapis monitoringu. Nagranie obnażyło nieprzyjemne fakty. Czarno na białym widać było, kto ukradł perfumy. Wciąż aktualne pozostawało jednak pytanie, gdzie jest obiekt pożądania? Jak się bowiem okazało, feralnego flakonika nie miał przy sobie żaden z rabusiów. Z nutą żalu w głosie zatrzymani wyjaśnili, że podczas ucieczki perfumy wypadły im z kieszeni…
By formalnościom stało się zadość, policjanci wraz ze sprawcami kradzieży oraz pracownicą sklepu pojechali na pobliski komisariat. Los buteleczki pełnej uwodzicielskiego zapachu pozostaje nieznany.