O tym, że rozstanie z chłopakiem potrafi być naprawdę bolesne, przekonała się pewna 15-latka. Siedzącą samotnie i zanoszącą się łzami dziewczynę zauważyli strażnicy. Mundurowi zajęli się nastolatką, a o całej sytuacji powiadomili jej mamę.
Niedziela, 29 kwietnia. Zbliżała się godzina 20.00. Funkcjonariusze z Referatu VI otrzymali zgłoszenie dotyczące kobiety pod wpływem alkoholu przy Trakcie św. Wojciecha. Od razu udali się we wskazane miejsce. Na skarpie w Parku Schopenhauera zauważyli zapłakaną dziewczynę. Dzięki danym z legitymacji szkolnej dowiedzieli się, że niedawno skończyła 15 lat.
Dziewczyna nie była pod wpływem alkoholu, ale osoby postronne mogły odnieść takie wrażenie. Była za to bardzo roztrzęsiona. Z chaotycznych wypowiedzi ustaliliśmy, że nikt jej nie skrzywdził, a jej stan spowodowany jest rozstaniem z chłopakiem – opowiada inspektor Sławomir Jendrzejewski.
Mając na uwadze fatalne samopoczucie 15-latki, strażnicy nie pozostawili jej samej sobie. Zaprowadzili dziewczynę do radiowozu i dali wodę, by przemyła zapłakaną twarz. Zadzwonili też do jej matki i poprosili, by przyjechała po dziecko.
Niedługo potem kobieta była już na miejscu. Nie miała pojęcia, w jakim stanie jest jej córka. Nie zauważyła też, kiedy wyszła z domu. Nastolatka przeprosiła mamę za swoje zachowanie. Obie panie razem wróciły do domu.