Czwartek, 18 kwietnia. O godzinie 9:30 strażnicy miejscy z Referatu VI wspólnie z pracownikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) pojechali w rejon ulicy Tama Pędzichowska. Ich celem było sprawdzenie informacji otrzymanych od radnego dzielnicy Rudniki. Chodziło o znaną mundurowym kobietę, która mieszka tam w prowizorycznym schronieniu. W okresie zimowym strażnicy kilkukrotnie proponowali pani pomoc. I chociaż warunkom, w jakich przebywała, daleko było do komfortowych, to jednak 65-latka konsekwentnie odmawiała przyjęcia oferowanej pomocy.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że sytuacja tej pani znacznie się pogorszyła. Kobieta, którą tam zastali mundurowi była wychudzona, wyziębiona i pozbawiona sił. Barakowóz, który stał w szczerym polu i służył 65-latce za schronienie był zniszczony. Dziury w poszyciu dachowym sprawiały, że deszcz dostawał się do wnętrza. W rezultacie panowała tam wilgoć. Ponadto kołdry, którymi próbowała się ogrzać były mokre. Kobieta w swoim prowizorycznym schronieniu nie miała jedzenia. Funkcjonariusze znaleźli jedynie pół butelki wody oraz dużą ilość karmy dla kotów.
Według relacji tej pani, ostatni posiłek jadła około cztery dni temu, a wizyta u lekarza była dla niej tak odległym wspomnieniem, że nie pamiętała kiedy miała miejsce. Strażnicy wraz z pracownikami MOPR podjęli decyzję o wezwaniu ratowników medycznych. Po wstępnych badaniach zespół medyczny postanowił o przewiezieniu kobiety do szpitala. Natomiast pracownicy socjalni podejmą starania o umieszczenie 65-latki w schronisku dla osób w kryzysie bezdomności.