Pewien 30-latek jechał rowerem. Nagle bardzo źle się poczuł. Resztkami sił dojechał do strażników, których dostrzegł chwilę wcześniej. Mundurowi udzielili mu pierwszej pomocy i wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe.
Niedziela, 8 kwietnia. Funkcjonariusze z Referatu II skończyli podejmować interwencję na ulicy Siennickiej. W pewnym momencie obok ich radiowozu zatrzymał się rowerzysta. Rzucił rower i chwiejnym krokiem podszedł do strażników. Mówił, że bardzo źle się poczuł. Poprosił o pomoc.
Mężczyzna był bardzo blady i zlany potem. Zaproponowaliśmy, by wsiadł do radiowozu. Wtedy poprosił o coś słodkiego do jedzenia i picia – opowiada starszy specjalista Zbigniew Panek.
Funkcjonariusze uznali, że mogą mieć do czynienia z atakiem cukrzycowym. Natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe. Rowerzyście dali słodką herbatę i kanapki, które mieli ze sobą. Stan 30-latka zaczął się poprawiać. Niedługo potem na miejsce dotarł zespół ratowniczy, któremu strażnicy przekazali chorego mężczyznę.