
Czwartek, 14 lutego. Około godziny 10.40 funkcjonariusze z Referatu VI otrzymali ze Stanowiska Kierowania zgłoszenie, że przy ulicy Ku Ujściu kierowca samochodu ciężarowego pozbywa się dużych ilości śmieci. Ponieważ podobne skargi z tego rejonu wpływały już wcześniej, natychmiast pojechali to sprawdzić.
Na miejscu znaleźliśmy między innymi: opony, rury metalowe i plastikowe, części samochodowe, lodówki, materiały budowlane oraz odpady bytowe. Po pojeździe nie było już śladu. Osoby zgłaszające powiedziały, że na ich widok kierowca natychmiast odjechał. Świadkowie zdążyli jednak zrobić mu zdjęcie - mówi specjalista Joanna Wrycz-Rekowska.

Kilkanaście minut później mundurowi dostali kolejne zgłoszenie o nielegalnym pozbywaniu się śmieci, tym razem przy ulicy Siennickiej. Dyżurny podał przez radio dane samochodu ciężarowego, z którego wyrzucane były odpady. Okazało się, że to ten sam pojazd, który był widziany przy ulicy Ku Ujściu.

Tym razem kierowca nie zdążył odjechać. 37-latek powiedział nam, że pracuje w firmie zajmującej się odbiorem surowców wtórnych. Tłumaczył, że pracownicy firmy, z której odebrał kontenery wskazali mu, gdzie ma pozbyć się odpadów. Nie ukrywał, że to on zanieczyścił teren przy ulicy Ku Ujściu. Na miejscu spotkaliśmy także funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei, którzy widzieli jak mężczyzna wyrzuca odpady z samochodu – dodaje Joanna Wrycz-Rekowska.
Strażnicy skontaktowali się telefonicznie z przełożonymi mężczyzny. Zobowiązali ich do posprzątania zaśmieconych terenów w ciągu siedmiu dni. Natomiast 37-latka za popełnione wykroczenie mundurowi ukarali mandatem.
Po kilku dniach strażnicy pojechali sprawdzić, czy na działkach przy ulicy Ku Ujściu i Siennickiej panuje już porządek. Po odpadach nie było śladu.

