Piątek, 12 czerwca. Około godziny 10:30 patrol strażników miejskich z Referatu IV jechał Obwodnicą Trójmiasta. W pewnej chwili funkcjonariusze zobaczyli kłęby czarnego dymu unoszące się nad odcinkiem drogi między Owczarnią a Matarnią. Gdy podjechali bliżej, zobaczyli płonący samochód. Stał na prawym pasie jezdni w kierunku Łodzi. W tej sytuacji strażnicy mogli zrobić tylko jedno. Natychmiast ruszyli z pomocą i wezwali Straż Pożarną. Podczas oczekiwania na służby wstrzymali ruch i utworzyli korytarz życia, aby ułatwić im dojazd.
Sytuacja wyglądała groźnie. Płomienie ogarnęły już cały samochód. Istniało ryzyko, że może dojść do eksplozji zbiornika paliwa. Nie mieliśmy nawet szansy, żeby samodzielnie ugasić pożar. Obok auta stała kobieta z dzieckiem. Na szczęście nie potrzebowali pomocy. Kierująca była jedynie wystraszona zaistniałą sytuacją. W rozmowie przyznała, że miała tylko kilka chwil na reakcję. Gdy zobaczyła pierwsze płomienie, zatrzymała samochód i wraz z dzieckiem uciekła z pojazdu – mówi młodszy inspektor Piotr Dawidowski.
Niedługo potem na miejsce przyjechały dwa zastępy straży pożarnej. Po kilku chwilach strażacy opanowali pożar. Do czasu usunięcia pojazdu, obwodnica w kierunku Łodzi była zamknięta.