Panem w średnim wieku, który potrzebował pomocy zaopiekowali się na ulicy strażnicy miejscy. Ich podejrzenia wzbudziło zachowanie mężczyzny. Wiele wskazywało na to, że może to być osoba chora.
Sobota, 24 września. Około godziny 20:40 strażnicy z Referatu III patrolowali rejon alei Hallera. W pewnym momencie dostrzegli obok jednego z przejść dla pieszych mężczyznę w wieku około 50-55 lat, który wykonywał dziwne gesty. Chwilę później przeszedł przez jezdnię na czerwonym świetle. Mundurowi postanowili z nim porozmawiać.
Mężczyzna nie miał dokumentów, a kontakt z nim był bardzo utrudniony. Można było odnieść wrażenie, że się boi. To, o czym mówił, było nietypowe i dość zaskakujące. A ponieważ nic nie wskazywało na to, że mężczyzna pił alkohol, strażnicy uznali, że potrzebna jest mu pomoc medyczna. Za pośrednictwem Stanowiska Kierowania wezwali karetkę pogotowia.
Po badaniu ratownicy medyczni uznali, że mężczyznę trzeba zawieźć do szpitala. Na ich prośbę do karetki wsiadła strażniczka, która miała zadbać o to, aby chory pozostał w czasie przewozu spokojny. Ambulans dotarł do celu bez przeszkód.