Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Niefortunna wycieczka do lasu

Autor: Wojciech Siółkowski
Twierdził, że poszedł do lasu zbierać grzyby i jagody. Tam wpadł do bagna, z którego zdołał wydostać się o własnych siłach. Przemoczonego i zziębniętego mężczyznę dostrzegł młody biegacz. Wezwał strażników, którzy udzielili poszkodowanemu pomocy.
Poszkodowany w lesie1.JPG

Sobota, 9 marca. Około godziny 11:00 Stanowisko Kierowania odebrało zgłoszenie, że w głębi Lasów Oliwskich na wysokości ulicy Abrahama ktoś leży w bagnie. Na pomoc wysłany został patrol z Referatu I.

Na miejscu strażnicy zastali młodego biegacza, który dzwonił na numer 986. Dowiedzieli się od niego, gdzie powinni szukać wyziębionego i przemoczonego starszego mężczyzny.

Funkcjonariusze znaleźli poszkodowanego w odległości około kilometra od wjazdu do lasu. Siedział na ziemi, nie miał butów, nie był w stanie się poruszać. Kompletnie stracił orientację co do miejsca i czasu. Uważał, że jest na Morenie.

Powiedział nam, że wpadł do bagna, z którego na czworaka udało mu się wydostać na leśną ścieżkę. Wtedy właśnie zauważył go przebiegający obok mężczyzna. Poszkodowany nie miał żadnych dokumentów. Nie wiedział kiedy wyszedł z domu i jak trafił w to miejsce. Twierdził, że przyszedł do lasu zbierać grzyby i jagody - opowiada starszy inspektor Katarzyna Bobowicz.

Mężczyzna raz mówił, że ma 36 lat - a za chwilę, że urodził się w 1955 roku. Podał imię, nazwisko oraz adres. Powiedział, że jego buty zostały w bagnie, bo nie zdołał ich wyciągnąć. Był trzeźwy i komunikatywny, choć podawane przez niego informacje budziły wątpliwości.

Poszkodowany w lesie2.JPG

Twarz, ręce i odzież mężczyzny były bardzo ubrudzone błotem. Na czole i nosie poszkodowany miał niegroźne obrażenia. Okryliśmy go kocem termicznym i zabraliśmy do radiowozu. Potem pojechaliśmy na skraj lasu, gdzie czekaliśmy na wezwaną karetkę pogotowia - mówi Katarzyna Bobowicz.

Zespół ratownictwa medycznego zabrał mężczyznę do szpitala.