Proszę zaopiekować się wiewiórką, która siedzi na drzewie, a powinna skakać lub umożliwić żabom przejście na drugą stroną ulicy, to tylko dwie z wielu niecodziennych interwencji zgłaszanych Straży Miejskiej w Gdańsku.
Zatroskani mieszkańcy Gdańska dzwoniąc do Straży Miejskiej bardzo często proszą o udzielenie pomocy zwierzętom. To, że gdańszczankom i gdańszczanom nieobojętny jest los dzikich zwierząt bardzo nas cieszy. Zdarza się jednak, że wiele interwencji przekracza nasze kompetencje, albo co najmniej wprowadza strażników w ogromne zdziwienie.
Każdą interwencję musimy sprawdzić, czyli wysłać na miejsce patrol – informuje Kazimierz Alfuth, dowódca zmiany Stanowiska Kierowania Straży Miejskiej w Gdańsku – podjęcie najbardziej absurdalnej interwencji wydłuża czas zajęcia się kolejną, być może zdecydowanie o wiele istotniejszą – dodaje.
Jedną panią zbulwersowały dziki biegające po lesie z obnażonymi kłami i żądała reakcji Straży Miejskiej Gdańszczanka prosiła też, abyśmy podjęli interwencję w związku ze smutnym gołębiem siedzącym na jej balkonie – być może w depresji, a na pewno mającym myśli samobójcze. Mieliśmy też zaopiekować się najprawdopodobniej chorym bocianem, który zdecydowanie za długo, zdaniem zgłaszającego, stoi na jednej nodze i się nie rusza. Mieszkaniec dzielnicy Ujeścisko był też zaniepokojony wzrokiem sarny, która wyszła z lasu na łąkę i „dziwnie” się na niego patrzy. Oczekiwana była natychmiastowa pomoc Straży Miejskiej, ponieważ z oczu sarny wynika, że na pewno jest chora.
Trudno jest nam również ustosunkowywać się do bardzo częstych próśb „pozbierania i powkładania” ptaszków do gniazd.
Dziękujemy wszystkim mieszkańcom za troskę okazywaną naszym mniejszym braciom oraz ogromne zaufanie pokładane w strażnikach miejskich, którzy mają sprostać wszystkim tym wyzwaniom. Prosimy jednak o zdrowy rozsądek przy korzystaniu z numeru alarmowego 986.