Uszkodzony szyld zwisał z budynku stojącego tuż przy ulicy. Zagrażał bezpieczeństwu przechodniów. Strażników zaalarmował jeden z mieszkańców. Część szyldu mundurowi usunęli sami. Resztą musi się zająć zarządca budynku, któremu funkcjonariusze przekazali sprawę.
Środa, 27 czerwca. Patrol z Referatu VI dowiedział się od jednego z mieszkańców Oruni o niebezpieczeństwie grożącym przechodniom na ulicy Sandomierskiej. Strażnicy natychmiast pojechali to sprawdzić.
Na opuszczonym budynku wisiał szyld dużych rozmiarów. Był uszkodzony. Zbutwiałe deski i blachy w każdej chwili mogły spaść na chodnik i zrobić komuś krzywdę. Mogły też uszkodzić przejeżdżający samochód. Za zgodą dyżurnego Stanowiska Kierowania sami usunęliśmy luźne elementy szyldu – mówi inspektor Sławomir Jendrzejewski.
O zdarzeniu mundurowi poinformowali administratora budynku. Do niego bowiem należy zabezpieczenie reszty konstrukcji, tak by nikomu nie zagrażała.