Opowieści, w których ktoś dzieli się z kimś innym ostatnią kromką chleba i w nagrodę odmienia się jego los, znamy głównie z legend i bajek. Tymczasem taka historia zdarzyła się naprawdę! Dobro już zostało odpłacone dobrem, a szansa na odmianę losu jest w zasięgu ręki...
Trzy tygodnie temu informowaliśmy o bezdomnej osobie, która zaopiekowała się psem. Kobieta troszczyła się o czworonoga i karmiła go, dopóki miała na to pieniądze. A gdy te się skończyły, poprosiła o pomoc strażników miejskich.
Sprawą zainteresowały się media. Po publikacjach na ten temat skontaktowała się z nami pewna mieszkanka Gdańska (pragnąca zachować anonimowość). Powiedziała, że historia ogromnie ją wzruszyła. Ktoś, kto sam niewiele ma, umiał się tym podzielić z psem. To bardzo budujące, zwłaszcza gdy tyle się słyszy o przypadkach bestialskich zachowań wobec zwierząt – mówiła. Dodała, że ona i jej znajomi postanowili wesprzeć osobę o wielkim sercu. Poprosiła, by skontaktować ją z tą panią.
Znalezienie bezdomnej kobiety nie było łatwe, jednak strażnicy z Referatu VI stanęli na wysokości zadania. Musieliśmy ustalić, gdzie jej szukać. Okazało się, że miejsce, w którym najczęściej przebywa, położone jest w odludnym rejonie na skraju miasta. Dojechać tam nie sposób. Ale dotarliśmy do tej pani. Była bardzo zaskoczona. Nie miała pojęcia, że stała się osobą medialną – opowiada inspektor Sławomir Jendrzejewski.
[gallery link="file" columns="2" ids="17113,17112"]Strażnicy umówili obie kobiety. Wzruszona historią z psem gdańszczanka przyjechała na spotkanie z ciepłym obiadem. Przywiozła też ze sobą dary, które ufundowała razem ze znajomymi. Prezentów było naprawdę mnóstwo, a wśród nich tylko nowe i doskonałe jakościowo rzeczy: kołdra, grube koce, kurtki, kombinezon, buty, bluzy, bluzki, skarpety, rajstopy. Do tego torby pełne żywności.
[gallery link="file" columns="2" ids="17111,17110"]Zaskoczenie i radość bezdomnej kobiety były ogromne. Rzeczy, które dostała oglądała z niedowierzaniem i zachwytem. Obie panie ściskały się ze łzami w oczach. Jedna deklarowała, że jej pomoc na tym się nie kończy, a druga obiecywała, że nie zmarnuje szansy, którą niespodziewanie dostała. Było to bardzo wzruszające – mówi starszy inspektor Arkadiusz Wachowski.
Ta niesamowita historia będzie miała dalszy ciąg. Gdańszczanka, która zorganizowała akcję pomocy, zna ludzi gotowych dać bezdomnej od kilkunastu lat kobiecie schronienie i pracę. Jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, najpóźniej wiosną 60-latka wyprowadzi się z Gdańska i zamieszka na terenie rekreacyjnej posiadłości. Ma tam opiekowałć się zwierzętami.
Obie panie pozostają w kontakcie. Są dobrej myśli i mają nadzieję na szczęśliwe zakończenie sprawy.
Za pomyślny finał trzymamy kciuki także my! I bardzo dziękujemy, że dane nam było uczestniczyć w tak niecodziennym zdarzeniu, pełnym ludzkich uczuć, ciepła i wzruszeń...