Bezdomny mężczyzna koczował od wielu miesięcy w rejonie „Zielonego Rynku” na Przymorzu. Wiele razy proponowano mu pomoc, lecz on za każdym razem odmawiał jej przyjęcia. W końcu doprowadził się do stanu, który stanowił zagrożenie dla otoczenia. Mężczyzna trafił do szpitala. Gdy z niego wyjdzie, zostanie objęty opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Środa, 18 maja. Strażnicy miejscy z Referatu I wraz z pracownikami MOPR oraz policją przeprowadzili wspólne działania, których celem było udzielenie pomocy 60-letniemu bezdomnemu. Mężczyznę od wielu miesięcy można było spotkać w sąsiedztwie „Zielonego Rynku” na Przymorzu. Zarówno pracownicy MOPR jak i strażnicy miejscy wielokrotnie wyciągali do niego rękę i proponowali pomoc. On jednak za każdym razem stanowczo odmawiał. Twierdził między innymi, że „nikt mu nie zabroni siedzieć w tym miejscu”...
Gdy zrobiło się cieplej, sytuacja stała się bardzo poważna. Na ciele bezdomnego pojawiły się rany, w których bytowały larwy owadów. Sączyła się z nich także cuchnąca wydzielina ropna. Mężczyzna bardzo podupadł na zdrowiu. W takim stanie stwarzał też zagrożenie dla otoczenia. Przybyły na miejsce lekarz podjął więc decyzję o przewiezieniu 60-latka do szpitala.
Po zakończeniu leczenia, gdy bezdomny opuści placówkę, zostanie objęty opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.