
Czwartek, 24 października. Na numer 986 zadzwonili robotnicy, którzy remontowali drogę na Oruni. Poinformowali, że na jednej z posesji ktoś zamknął psa w samochodzie. Twierdzili, że zwierzę przebywa tam od dłuższego czasu.
Pod wskazany adres udał się patrol z Referatu VI. Na terenie działki stało kilka aut, których wygląd wskazywał na to, że od dawna nie były używane. Z jednego z nich dobiegało głośne szczekanie i skomlenie. Strażnicy podeszli do pojazdu. W środku zobaczyli wychudzonego psa. Zwierzę nie miało dostępu do wody i pożywienia.

Jak się okazało, nie był to jedyny czworonóg na tej działce, który potrzebował pomocy.
Zauważyliśmy, że w stojącym obok samochodzie znajduje się kot. Na nasz widok zaczął głośno miauczeć i próbował wydostać się z auta – mówi inspektor Sławomir Jendrzejewski.
Funkcjonariusze za pośrednictwem Stanowiska Kierowania wezwali na miejsce pracowników schroniska „Promyk”. Ci nie mieli wątpliwości. Zwierzęta musiały opuścić dotychczasowe miejsce pobytu i trafić pod właściwą opiekę. W wyswobodzeniu czworonogów z zamkniętych aut pomogli poproszeni o wsparcie policjanci.

Niedługo potem na terenie posesji pojawiła sie jej właścicielka.
Kobieta uznała, że nic złego nie zrobiła. Przyznała jednak, że ma świadomość, że trzyma zwierzęta w niewłaściwych warunkach - dodaje Sławomir Jendrzejewski.
Za brak należytej opieki nad zwierzętami został wobec niej sporządzony wniosek o ukaranie do sądu.