Możliwe, że cała sprawa by się nie wydała, gdyby nie przeszedł przez jezdnię przy czerwonym świetle, tuż przed maską radiowozu. Takie zachowanie 30-letniego obywatela Ukrainy nie uszło uwadze strażników miejskich. Mundurowi poprosili mężczyznę o dowód osobisty. Byli nieco zaskoczeni, gdy okazało się, że 30-latek oprócz swojego dokumentu ma też drugi, wystawiony na nazwisko mieszkańca Poznania. Cudzy dowód mężczyzna miał dostać w zastaw za pieniądze pożyczone na piwo. Strażnicy przekazali Ukraińca w ręce policji.
31 grudnia, sobotni poranek. Około godziny 8:30 strażnicy z Referatu II jechali ulicą Hucisko. Mimo, że sygnalizator pokazywał pieszym czerwone światło, na przejściu tuż przed ich radiowozem pojawił się nagle pewien mężczyzna. Wyraźnie się zataczając i nie bacząc na to, co dzieje się na jezdni, piechur szedł konsekwentnie na drugą stronę ulicy.
Mundurowi zareagowali natychmiast. Poprosili mężczyznę o dokument tożsamości. 30-letni obywatel Ukrainy pokazał im kartę uprawniającą do przekraczania granicy w ramach małego ruchu granicznego. Wyciągnął też polski dowód osobisty, wystawiony na nazwisko mieszkańca Poznania. Pytany skąd ma cudzy dokument, 30-latek oznajmił, że… dwa lata temu dostał go pod zastaw za pożyczenie 15 złotych na piwo!
Mężczyzna trafił na Komisariat II Policji. Tam został przebadany alkomatem. W wydychanym powietrzu miał około dwóch promili alkoholu.
Jak poinformowała nas rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, podkomisarz Aleksandra Siewert, 30-latek został przesłuchany w charakterze osoby podejrzewanej o przywłaszczenie dowodu osobistego. Jest to przestępstwo, za które grozi do dwóch lat więzienia. Policjanci ustalili, że mężczyzna przebywa w Polsce legalnie.