Był wtorek, 29 października. Kwadrans po godzinie 14 patrol strażników z Referatu VI jechał ulicą Sandomierską. Gdy znajdowali się w pobliżu skrzyżowania z ulicą Smolną zobaczyli nad pobliskimi budynkami duże kłęby czarnego dymu. Funkcjonariusze pojechali odnaleźć źródło ognia. sprawdzić, co jest tego przyczyną.
Za jedną z posesji przy ul. Sandomierskiej 49, strażnicy zastali mężczyznę zajmującego się spalaniem kabli. Jak nietrudno się domyślić chodziło oddzielenie izolacji od metalowych przewodów. Mundurowi wyjaśnili mężczyźnie, że takie praktyki ze względu na zawarte w dymie toksyny są szkodliwe dla środowiska i ludzi, a spalanie odpadów jest zabronione. 45-latek tłumaczył się, że chciał sobie ułatwić pracę przy odzysku złomu i „poszedł na skróty” wrzucając kable do ogniska. Nie przewidział jednak, że unoszący się dym zdemaskuje jego kryjówkę i proceder, jaki tam uprawiał. Funkcjonariusze pomogli mężczyźnie ugasić ognisko, a za popełnione wykroczenie ukarali mandatem karnym.
Przypominamy: Zgodnie z art.191 ustawy o odpadach "Kto, wbrew przepisowi art. 155, termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów podlega karze aresztu albo grzywny". Mandat może wynieść 500 złotych, a grzywna nawet 5 tys. złotych.