Wywiad udzielony przez strażnika rejonowego osiedla Żabianka-Wejhera-Jelitkowo-Tysiąclecia Pawła Polaka w lutowym wydaniu "Gazety Żabianka".
Gdańska Straż Miejska zreformowała ostatnio swoje struktury. Chodzi o to, aby strażnik dzielnicowy, był rzeczywistym opiekunem swojej dzielnicy i żeby był cały czas na swoim terenie. Rozmawiamy ze strażnikiem Pawłem Polakiem, rejonowym naszego osiedla.
Lubi pan swoją pracę?
Lubię. I pracę i swoją dzielnicę. Choć mieszkam w zupełnie innej części Gdańska, to pełnię służbę na Żabiance od początku, odkąd jestem w Straży Miejskiej, czyli 3,5 roku. Od razu polubiłem tę okolicę.
A wystawiać mandaty pan lubi?
Nie. To w ogóle nie jest w kategoriach satysfakcji. Mandat ma tylko dyscyplinować sprawcę, to jest przecież taka sama grzywna jak ta, którą nakłada sąd. Trudno spodziewać się, że sędzia miałby satysfakcję z nałożenia na kogoś kary.
Ale mówi się, że strażnicy i policjanci są rozliczani z ilości wystawionych mandatów?
To mit i kompletna bujda! Nie da się przecież przewidzieć ilości wykroczeń, jakie zostaną popełnione w danym miesiącu, więc nie da się wyznaczyć miesięcznej normy. A właściwie to jest dokładnie odwrotnie: o jakości naszej pracy świadczy to, że wystawiamy mało mandatów, bo to oznacza, że dobrze czuwamy i jest porządek na osiedlu, czyli że nie ma wielu wykroczeń i nie ma potrzeby karać kogokolwiek. Naszym celem jest, żeby nie było wykroczeń, a nie żeby wystawić dużo mandatów.
Strażnik miejski przeważnie jest kojarzony z blokadami zakładanymi na koła, albo z "babciami handlującymi pietruszką"...
... bo taki jest stereotyp. Blokady kół to nawet nie jest 10% naszej działalności. Podobnie sprawa się ma z nielegalnym handlem. To kompletny margines, ale przez to, że jest dość widowiskowy, szybko można ulec takim stereotypom.
To co jest w takim razie głównym waszym polem działań?
Taka jest już ustawowa konstrukcja straży gminnych, że zajmujemy się sprawami administracyjno- porządkowymi, czystością, bardzo widocznym na osiedlach porządkiem. Praca strażnika dzielnicowego czy w ogóle strażnika miejskiego polega nie tylko na reagowaniu na to, co mieszkańcy zgłoszą, ale przede wszystkim działanie z własnej inicjatywy. Bardzo wiele spraw monitorujemy na bieżąco, choć w zasadzie Żabianka jest jednym z najspokojniejszych rejonów w mieście.
Nawet nieprzepisowego parkowania nie ma wiele?
Nawet! Są dwa typowe miejsca wykroczeń drogowych przy ul. Gospody 18 i 21. W tym pierwszym często dochodzi do blokowania chodnika przez parkujące pojazdy, a w tym drugim do łamania zakazu ruchu. Często mamy za to zgłoszenia spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Trochę dziwne mi się wydaje to - slangowo zwane - "picie na stricie", zwłaszcza zimą... Szczególnie, że miejsc, gdzie można alkoholem uraczyć się kulturalnie w ciepłym miejscu, nie brakuje. Łapiecie więc tych, których nie stać na piwo w pubie?
Różnie. To jest całe spektrum społeczne począwszy od marginesu społecznego, poprzez osoby, które wracają z pracy i wypiją sobie "piwko w krzaczkach przed obiadem", po uczniów i studentów. Problemem jednak największym jest związane ze spożywaniem alkoholu zaśmiecanie butelkami, puszkami, niedopałkami, załatwianie na miejscu potrzeb fizjologicznych i zakłócanie porządku na przykład głośnym zachowaniem. Przyczyna tkwi tutaj w myśleniu ludzi popełniających to wykroczenie: chodzi o to, że trzeba zrozumieć, że niedopałki i kapsle pod oknem przeszkadzają temu, kto tam mieszka.
Wyobraźmy sobie taką modelową sytuację. Dostajecie zgłoszenie, że na ostatnim piętrze bloku jest dwóch bezdomnych, którzy spożywają tanie wino i palą papierosy. Przyjeżdżacie, widzicie bałagan, brud, niedopałki i walające się butelki. Nie pozostaje nic innego jak wystawić mandaty, ale okazuje się że obaj dżentelmeni bez meldunku i stałego miejsca zamieszkania. Co wtedy?
Wtedy w grę wchodzi mandat gotówkowy.
Ale obaj bezdomni nie mają grosza przy duszy.
Teoretycznie w takiej sytuacji możemy ich doprowadzić przed oblicze sądu, aby odbyła się rozprawa w trybie przyśpieszonym. Takim samym trybie jak wobec „kiboli” czy pijanych kierowców. Ale tu mamy do czynienia z niską szkodliwością społeczną, więc z reguły nakazujemy im po prostu posprzątać po sobie i wynieść się. Jeśli są pijani, odwozimy do pogotowia socjalnego dla osób nietrzeźwych.
Ale oni, jak łatwo się domyśleć, ku zgryzocie mieszkańców, wracają, przenoszą się kilka klatek dalej?
Często tak, choć bywa, że już nie wracają. Znamy i monitorujemy jednak takie miejsca i, brzydko mówiąc, uprzykrzamy im życie. W zimie odwiedzamy je praktycznie codziennie, bo zdajemy sobie sprawę, że bezdomny dzisiaj może nie chcieć żadnej pomocy, ale na drugi dzień temperatura spadnie i tragedia gotowa.
Patrolujecie pieszo, samochodem?
Nawet rowerami, zwłaszcza latem. W takiej okolicy jak pas nadmorski jest to najszybszy sposób poruszania się, a poza tym to też łączenie przyjemnego z pożytecznym.
Mówił pan, że Żabianka jest spokojną dzielnicą, ale jednak dzieją się u nas pewne zmiany. Przede wszystkim powstała Ergo Arena. Dużo się zmieni?
Niewiele. Na Arenie imprezy masowe nie są przecież codziennie, zresztą wskutek oddania tam do użytku parkingu przy samej hali, zmniejszył się problem z nielegalnie parkującymi pojazdami pomiędzy blokami. Mamy swoje sprawdzone metody działania, więc pod tym względem nic nie powinno ulec zmianie. Inną sprawą jest natomiast Euro 2012, na które już przygotowujemy plany zabezpieczenia i wiemy, że z naszego referatu zostaną oddelegowani strażnicy, którzy będą pilnowali porządku i bezpieczeństwa w rejonie rozgrywek.
To znaczy, że strażników na Żabiance będzie przez to mniej?
Absolutnie nie! Tu pragnę uspokoić mieszkańców: nie wiąże się to ze spadkiem bezpieczeństwa na osiedlu, bo funkcjonariuszy będących na służbie na Żabiance nie ubędzie. Wręcz przeciwnie: przez to, że ogółem na ulicach miasta strażników będzie więcej – poziom bezpieczeństwa może nawet wzrosnąć.
Jedni was lubią, inni nie. Często też słyszycie "jesteście tam, gdzie was nie trzeba i czepiacie się byle czego, a tam gdzie być powinniście, to was nie ma".
Nie da się być wszędzie. Po prostu reagujemy na to, co wiemy od mieszkańców. Chcielibyśmy uzyskać taki model współpracy między strażą a mieszkańcami, żeby oni zgłaszali nam to, co ich niepokoi, a nie żeby żywili do nas niechęć czy wrogość. Bo w końcu chodzi nam o to samo - żeby jakość ich życia na dzielnicy była na dobrym poziomie.
Wywiad zamieściliśmy dzięki uprzejmości wydawcy "Gazety Żabianka": www.baltox.pl