Teren Dworca Głównego PKP, z pozoru rutynowy patrol. Wtem obok radiowozu hamuje auto. Przez otwarte okno kierowca nerwowo tłumaczy, że potrzebna jest pilna pomoc. Jego pasażer ma bowiem silny atak astmy! Musi natychmiast trafić do lekarza. Tymczasem ulice toną w korkach...
Było popołudnie, 19 stycznia. Na ulicach zaczynał się piątkowy szczyt. Patrol z Referatu II ruszał właśnie sprzed Dworca Głównego PKP. Nagle zatrzymał się koło nas samochód. Kierowca opuścił szybę i krzyczał, że potrzebuje naszej pomocy. Prosił, byśmy eskortowali go do najbliższego szpitala, bo jego pasażer ma groźny atak astmy. Mężczyzna siedział na tylnym siedzeniu, z trudem łapał oddech. Jego twarz była wyraźnie opuchnięta, a cera blada. Nie mieliśmy wątpliwości, że potrzebny jest lekarz. Liczyła się każda sekunda – mówił inspektor Piotr Wądołowski.
Za zgodą Stanowisko Kierowania mundurowi ruszyli na sygnałach w kierunku szpitala przy ulicy Nowe Ogrody. Za nimi - z zachowaniem wszelkich zasad ostrożności - ruszyło auto z chorym pasażerem. Zaledwie trzy minuty później mężczyzna był już pod opieką lekarzy.