Funkcjonariusze gdańskiej straży miejskiej regularnie udowadniają, że nie tylko mieszkańcom Gdańska oraz odwiedzającym nasze miasto turystom są w stanie pomóc. Ich wsparcie jest również wyraźnie widoczne w momencie kiedy to z kłopotami – i to niekiedy poważnymi – zmagają się zwierzęta. W dniu wczorajszym funkcjonariusze z Referatu VI pokazali, że troska o naszych mniejszych przyjaciół stanowi dla nich również niezwykle istotną wartość.
Pierwsze zgłoszenie pojawiło się przed południem. Kilka minut po godzinie 11 funkcjonariusze patrolujący teren gdańskich Stogów otrzymali niecodzienne informacje od ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (WOPR). Ratownicy prosili o interwencje, ponieważ w ich pomieszczeniu gospodarczym miał znajdować się wąż mający około 40 cm długości.
Strażnicy udali się na wskazane miejsce gdzie faktycznie, pod jedną ze ścian spokojnie pełzał gad przypominający węża. Sprawa była o tyle poważna, że ani mundurowi ani ratownicy nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić czy owe stworzenie jest niebezpieczne dla plażowiczów. Pewne było to, że jego obecność uniemożliwia pracę grupie WOPR i należy podjąć wszelkie możliwe działania, aby nieproszonego gościa z siedziby ratowników usunąć.
Funkcjonariuszom gdańskiej straży miejskiej udało się w kilka minut sprawnie i szybko odłowić węża, a następnie przewieźć go na konsultację do specjalisty. Okazało się, że w tym wypadku nie było niebezpieczeństwa dla plażowiczów, ponieważ gadem okazał się zaskroniec, który do jadowitych nie należy. Dobrze jednak, że trafił on pod opiekę funkcjonariuszy, ponieważ nie trudno sobie wyobrazić, że reakcja plażowiczów na obecność gada mogłaby się dla zwierzęcia skończyć tragicznie…
Na zaskrońcu się jednak nie skończyło.
Ten sam patrol, który po 11 zajął się pełzającym problemem przy gdańskiej plaży kilka minut po 15 został wezwany na Przeróbkę, gdzie bliżej niezidentyfikowane czarne zwierzę siało popłoch wśród okolicznych mieszkańców. Dzieci zamknięto w domach w obawie przed ewentualną wścieklizną, której nosicielem mógł być zwierzak i oczekiwano na przyjazd funkcjonariuszy. Po przybyciu mundurowych na miejsce i poszukiwaniach przeprowadzonych wspólnie z jednym z gospodarzy tajemniczego osobnika nie znaleziono. Strażnicy zalecili więc kolejny kontakt natychmiast po tym jak zwierzę zostanie zauważone.
Tak też się stało o godzinie 16. Strażnicy błyskawicznie przybyli na miejsce zdarzenia gdzie znaleźli wyczerpane i wyglądające na chore zwierzę przypominające kunę bądź łasicę. Na domiar złego zwierzak był cały pokryty substancją ropopochodną. Było jasne, że potrzebuje on natychmiastowej pomocy
Kilka minut później rodzice odetchnęli z ulgą, a dzieci mogły spokojnie opuścić dom i powrócić do zabaw na świeżym powietrzu, bo złapane zwierzę trafiło pod opiekę profesjonalistów. Funkcjonariusze odpowiednio je zabezpieczyli, a następnie przewieźli do placówki zajmującej się chorymi i dzikimi zwierzętami.
[gallery link="file" ids="11085,11086,11087"]