Dwie łodzie kołysały się na boki, jak gdyby unosiły się na niespokojnych falach. Nie byłoby w tym niczego zaskakującego, gdyby rzecz działa się na morzu, a nie w Gdańsku. Jednostki płynęły ulicami miasta, budząc duży niepokój wśród innych kierowców. Łodzie spoczywały na ciężarówce i przyczepie, były zabezpieczone byle jak. Gdyby któraś z nich spadła na jezdnię, mogłoby dojść do tragedii. Interweniowali strażnicy miejscy i policjanci. Efekt: mandat dla kierowcy oraz zatrzymanie dowodów rejestracyjnych pojazdu i przyczepy.
Środa, 24 sierpnia. Około godziny 14:30 funkcjonariusze z Referatu Interwencyjnego zauważyli na alei Zwycięstwa przy Operze Bałtyckiej coś niepokojącego. Jezdnią poruszał się samochód ciężarowy z przyczepą. Wiózł dwie łodzie. Pojazd co chwilę zmieniał pasy ruchu, bardzo się kołysał, a pokaźny ładunek niebezpiecznie przechylał się na boki. Zawieszenie przyczepy co chwilę uderzało w jezdnię, sypały się iskry. Zaniepokojeni kierowcy innych pojazdów starali się trzymać bezpieczną odległość od ciężarówki. Strażnicy nie mieli wątpliwości, że prowadzący ją rażąco narusza zasady bezpieczeństwa. Chwilę później mundurowi poczuli zapach palonej gumy. Okazało się, że wskutek tarcia lewa opona lawety dymi i pozostawia na jezdni czarny ślad.
Mimo, że straż miejska nie jest uprawniona do zatrzymania i kontroli pojazdów w ruchu, funkcjonariusze zastosowali przesłanki przewidziane w art. 26§1 Kodeksu karnego (stan wyższej konieczności) oraz art. 243 Kodeksu postępowania karnego (obywatelskie ujęcie). Kierowca został wylegitymowany. Okazał się nim 30-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego.
Strażnicy byli zaskoczeni sposobem zabezpieczenia łodzi. Drewniana konstrukcja na lawecie pod wpływem masy ładunku popękała, co spowodowało przechył na lewą stronę. Z kolei pas mocujący po prawej stronie był luźny. W każdej chwili mogło to skutkować zsunięciem się łodzi na jezdnię. Duży nacisk sprawił, że prawa strona lawety była zgnieciona. Kierowca oznajmił tymczasem, że „taka już była w chwili załadunku”. On natomiast próbował prowizorycznie podnieść całą konstrukcję, lecz nie bardzo mu się to udało.
Za pośrednictwem Stanowiska Kierowania strażnicy wezwali na miejsce patrol z Wydziału Ruchu Drogowego. Po przeprowadzeniu dokładnej kontroli policjanci zdecydowali, że ciężarówka ma jechać na plac przy ulicy Marynarki Polskiej, a tam łodzie muszą zostać przeładowane na inny pojazd. Ulicami Gdańska ruszył konwój. Za policyjnym radiowozem podążał samochód z łodziami, zabezpieczany z tyłu przez auto straży miejskiej. Chodziło o to, by inne samochody nie wyprzedzały ciężarówki i nie zbliżały się do niej. Ładunek na lawecie kołysał się nieustannie, przyczepa uderzała o jezdnię, a lewa opona co kilka chwil dymiła. Dla potrzeb dokumentacji służbowej przejazd kolumny ulicami: Błędnik, Wały Piastowskie, Jana z Kolna i Marynarki Polskiej jeden ze strażników zarejestrował telefonem komórkowym.
Po przyjeździe na plac przy ulicy Marynarki Polskiej policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku przejęli prowadzenie dalszych czynności w tej sprawie. Za niewłaściwe zabezpieczenie przewożonego ładunku kierowca został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Funkcjonariusze zatrzymali też dowody rejestracyjne ciężarówki oraz przyczepy i zobowiązali 30-latka, by przed dalszą jazdą ładunek został przeniesiony na sprawny, bezpieczny pojazd.
[video youtube="GsG76apzZDE"]