Najwyraźniej nie wszyscy pamiętają o tym, że zielona strzałka na sygnalizatorze świetlnym to tylko warunkowe pozwolenie na skręt w prawo. Wjazd na skrzyżowanie jest dozwolony dopiero po zatrzymaniu auta i upewnieniu się, że manewr nikomu nie utrudni przejazdu, ani też nie zagrozi bezpieczeństwu pieszych i rowerzystów. O obowiązku tym najwyraźniej zapomniała pewna pani, która na Alei Grunwaldzkiej potrąciła swoim autem rowerzystę. Miejsce zdarzenia zabezpieczyli strażnicy miejscy.
Czwartek, 14 lipca. Około godziny 11:00 funkcjonariusze z Referatu III prowadzili swoje służbowe czynności w rejonie skrzyżowania alej: Grunwaldzkiej i Wojska Polskiego. W pewnym momencie usłyszeli, że za ich plecami ktoś głośno krzyknął. Odwrócili się i ujrzeli leżącego na jezdni rowerzystę oraz osobowe auto. Samochód tuż przed wykonaniem skrętu w prawo ostro hamował. Mimo to doszło do kolizji.
Według relacji uczestników zdarzenia, rowerzysta jechał ścieżką dla jednośladów i miał zielone światło. Auto tymczasem miało światło czerwone z zieloną strzałką, dopuszczającą skręt jedynie warunkowo.
Strażnicy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i chcieli wezwać na miejsce pogotowie ratunkowe. Jednak zarówno kierująca samochodem kobieta, jak i rowerzysta zgodnie orzekli, że pomoc medyczna nie jest im absolutnie potrzebna. Nie widzieli też konieczności wzywania policji. Uznali, że spiszą oświadczenie i to im wystarczy.
Po zakończeniu czynności zabezpieczających na miejscu, strażnicy przesłali do policji notatkę z informacją o zaistniałym zdarzeniu.