Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Po nitce do kłębka

Autor: Andrzej Hinz
Podczas patrolu Olszynki strażnicy na łące w pobliżu Raduni znaleźli wyrzucone worki na gruz. W środku były części samochodowe oraz dokument, który doprowadził ich do firmy, z której odpady prawdopodobnie pochodziły. Jak się później okazało, to był dopiero początek kłopotów jej właściciela.
częsci samochodowe w worku

Był piątek, 19 kwietnia. Strażnicy z Referatu VI patrolowali rejon Olszynki. Gdy przejeżdżali ulicą Przybrzeżną, zobaczyli dzikie wysypisko. Na łące leżały worki typu big-bag. W środku mundurowi znaleźli części samochodowe, pojemniki po olejach i smarach oraz zużyte filtry. Zapewne sprawca podrzutu pozostałby bezkarny, gdyby nie jeden szczegół. Wśród śmieci mundurowi znaleźli dokument, który doprowadził ich do warsztatu samochodowego w dzielnicy Jasień, z którego prawdopodobnie odpady zostały wywiezione.

strażniczka ogląda beczki z olejem

Po wykonaniu pełnej dokumentacji i dopracowaniu wszystkich ustaleń, pod koniec maja funkcjonariusze w przedmiotowym warsztacie przeprowadzili kontrolę. Oprócz strażników w wizji lokalnej uczestniczyli także właściciel firmy, policjanci z Wydziału Przestępczości Gospodarczej i Korupcyjnej Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku oraz Inspektor z Wojewódzkiego Wydziału Ochrony Środowiska.

Podczas kontroli na terenie zakładu urzędnicy stwierdzili szereg nieprawidłowości, a ich skala była dla nich zaskoczeniem. Na placu stało kilka otwartych 200 litrowych beczek wypełnionych zużytym olejem oraz sześć beczek o pojemności 60 litrów, również pełnych oleju. Wokół nich, na ziemi były plamy ropopochodne. Ponadto na terenie obiektu leżały sterty zużytych części samochodowych: chłodnice, zderzaki, fragmenty karoserii oraz akumulatory, które stały na nieutwardzonej ziemi. Wśród tych odpadów leżały także worki z odpadami komunalnymi. Dodatkowo jedna z hal była wypełniona zużytymi oponami, które leżały także na zewnątrz budynku.

sterta akumulatorów stojąca na ziemi obok hałdy opon

W trakcie dalszych czynności okazało się, że mężczyzna nie posiada deklaracji na wywóz odpadów komunalnych. Przyznał się też, że śmieci z warsztatu wywozi i wrzuca do pojemników w miejscu zamieszkania. Natomiast pozostałe odpady pochodzące z działalności gospodarczej przekazywał znajomym. Nie potrafił jednak powiedzieć co dalej się z nimi działo i czy były utylizowane zgodnie z przepisami.

W tej sytuacji funkcjonariusze byli bezwzględni. Strażniczka za brak deklaracji nałożyła na właściciela firmy mandat oraz nakazała niezwłoczne jej złożenie w urzędzie. O braku stosownych dokumentów dotyczących gospodarką odpadami powiadomiła także Wydział Gospodarki Komunalnej. Za pozostałe ujawnione nieprawidłowości Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nałożył na mężczyznę drugi mandat oraz karę administracyjną. Inspektorzy będą także prowadzili dalsze czynności w tej sprawie.