Sobota, 12 października. Było kilka minut po godzinie 13, gdy patrol strażniczek z Referatu VI jechał ulicą Raduńską. Gdy funkcjonariuszki znajdowały się na wysokości posesji nr 30 przed ich samochód wtargnął rowerzysta i kontynuował podróż środkiem jezdni, nie zważając na innych uczestników ruchu. Jego zachowanie wzbudziło podejrzenia mundurowych. Postanowiły więc sprawdzić, czy mężczyzna nie jest pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających.
Gdy cyklista zorientował się, że jedzie za nim radiowóz, a funkcjonariuszki chcą go zatrzymać, skręcił szybko pomiędzy pobliskie bloki, licząc że zgubi "ogon" na osiedlowych uliczkach. Strażniczki ruszyły za nim w pościg, który przeniósł się do parku Oruńskiego. Tam, wśród spacerujących alejkami ludzi, mężczyzna próbował kontynuować jazdę, jednocześnie usiłując wypić piwo, które trzymał w ręce. Kiedy zauważył zbliżający się radiowóz, wyrzucił butelkę w krzaki i zaczął kluczyć pomiędzy spacerowiczami, usiłując zgubić mundurowe.
Dzięki determinacji strażniczek, już po chwili 43-latek został zatrzymany. Mężczyzna był wyraźnie pod wpływem alkoholu – zataczał się, mówił niewyraźnie, a z jego ust wyczuwalna była silna woń alkoholu. Podczas rozmowy przyznał się, że pije od poprzedniego dnia. Na pytania funkcjonariuszek odpowiedział, że stracił poczucie czasu i nie wiedział, który jest dzień tygodnia. Podczas oczekiwania na wezwaną policję, zatrzymany stawał się coraz bardziej agresywny i kilkakrotnie próbował uciec.
Policjanci, którzy przybyli na miejsce, przeprowadzili u mężczyzny badanie alkomatem. Pierwszy wynik wskazał 1,03 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, drugie badanie pokazało minimalnie wyższy wynik – 1,04 promila. Za jazdę pod wpływem alkoholu 43-letni cyklista został ukarany przez policję mandatem. Na tym jednak nie skończyły się jego kłopoty – strażniczki miejskie nałożyły na niego dwa kolejne mandaty: za próbę spożycia alkoholu w miejscu publicznym oraz zaśmiecanie.