Piątek 21 października. O godzinie 10:40 mieszkanka dzielnicy Aniołki zadzwoniła na numer 986 z prośbą o pomoc w niecodziennej sprawie. Powiedziała, że do żywołapki, którą wystawiała w swoim ogrodzie, wszedł borsuk. Zwierzę od dłuższego czasu rozkopywało jej ogród i niszczyło rośliny. Sama nie miała siły, żeby wywieźć borsuka do lasu. Bała się też, że zwierzę może ją ugryźć.
Na miejsce pojechały funkcjonariuszki z Referatu Ekologicznego. Złapany drapieżnik nie miał żadnych obrażeń, był tylko wystraszony. Strażniczki zabrały go do radiowozu i wywiozły do lasu. Początkowo zwierzak nie chciał opuścić otwartej klatki. Po chwili jednak zmienił zdanie i zniknął między drzewami.