Na wpół przytomnego, leżącego na ulicy 14-latka znaleźli strażnicy miejscy we Wrzeszczu. Z chłopcem nie można było się porozumieć. Zdaniem lekarza pogotowia, które wezwano na miejsce zdarzenia, powodem takiego stanu były najprawdopodobniej dopalacze.
Funkcjonariusze z Referatu III, którzy w niedzielne popołudnie 24 sierpnia pełnili patrol we Wrzeszczu, zauważyli przy ulicy Chrobrego, że ktoś leży przed jednym z budynków. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest to nieletni. Strażnikom nie udało się dowiedzieć, czy coś mu się stało. Nastolatek wypowiadał jedynie pojedyncze wyrazy, bełkotał niezrozumiale i nie dało się nawiązać z nim normalnego kontaktu. Funkcjonariusze nie wyczuli od niego woni alkoholu.
Za pośrednictwem Stanowiska Kierowania Prewencją, strażnicy wezwali karetkę pogotowia. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził, że chłopiec najprawdopodobniej jest pod wpływem tzw. dopalaczy.
Po sprawdzeniu personaliów okazało się, że znaleziony na ulicy młody człowiek, to 14-letni mieszkaniec Wejherowa. O zdarzeniu powiadomiony zostanie Sąd Rodzinny dla Nieletnich.