Nietrzeźwy (najprawdopodobniej) mężczyzna chodził po lodzie na Opływie Motławy. Był agresywny i kategorycznie odmawiał powrotu na brzeg. Nie pozwalał też nikomu się do siebie zbliżyć. Akcję ratowania desperata przeprowadziły wspólnie: straż miejska, policja, straż pożarna, jednostka ratownictwa wodnego oraz pogotowie ratunkowe. Trwające ponad pół godziny działania zakończyły się sukcesem. Mężczyzna został ściągnięty na ląd i odwieziony do szpitala.
Jest niedziela, 22 stycznia. Około godziny 16:05 patrol z Referatu VI jedzie ulicą Modrą. Nagle strażników zatrzymują osoby spacerujące przy Opływie Motławy. Mówią, że po zamarzniętym kanale chodzi pijany mężczyzna. Niebezpiecznie zbliża się do miejsc, w których pokrywa lodu jest bardzo cienka – dodają. Mundurowi natychmiast jadą we wskazane miejsce.
Funkcjonariusze widzą spacerującego po lodzie człowieka. Mężczyzna chwieje się. Ma problemy z utrzymaniem równowagi. W pewnym momencie upada i nie może wstać. Wiele wskazuje na to, że faktycznie jest pod wpływem alkoholu. Strażnicy wzywają go do opuszczenia miejsca niebezpiecznego, on jednak reaguje bardzo gwałtownie. Używa wulgaryzmów, bełkotliwie krzyczy i zabrania się do siebie zbliżać. Grozi, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by lód się pod nim załamał. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Dlatego też strażnicy wycofują się, ale nie spuszczają desperata z oka. Jednocześnie proszą Stanowisko Kierowania o wsparcie.
Policyjny radiowóz pojawia się na miejscu kilka minut później. Rozpoczyna się kolejna runda mediacji, lecz i ona nie przynosi pożądanego skutku. Za każdym razem gdy funkcjonariusze próbują zbliżyć się do mężczyzny, ten reaguje bardzo emocjonalnie. Ucieka na środek kanału, powtarza swoje groźby. Konieczna okazuje się specjalistyczna pomoc. Na wezwanie przyjeżdżają dwa zastępy straży pożarnej. Jeden z nich to jednostka ratownictwa wodnego.
Do akcji włączają się odpowiednio przygotowani i zabezpieczeni ratownicy, wyposażeni w specjalistyczny sprzęt. Wchodzą na lód i łapią desperata. Przy użyciu liny strażacy i strażnicy błyskawicznie wyciągają go na brzeg. Tam na mężczyznę czeka już karetka pogotowia. Ambulans jedzie do szpitala...