Uroczyste pożegnanie Pani Ewy Gajkowskiej, która przez lata prowadziła w Straży Miejskiej w Gdańsku archiwum, odbyło się w poniedziałek 2 lipca. Podziękowania i życzenia złożył świeżo upieczonej emerytce komendant Leszek Walczak. Z serdecznościami pospieszyli również dotychczasowi współpracownicy.
Pani Ewa rozpoczęła pracę w Straży Miejskiej w Gdańsku w 1995 roku. Została zatrudniona w sekretariacie, który w tamtym czasie pełnił również funkcję kancelarii. Wiązała się z tym odpowiedzialność za obieg całej dokumentacji, która była sporządzana w straży, jak również za obsługę korespondencji. Po pięciu latach kierownictwo powierzyło pani Ewie nową i bardzo odpowiedzialną misję, a mianowicie stworzenie profesjonalnego archiwum, którego straż wówczas nie miała.
Zaczynałam od podstaw, od pierwszej teczki. Musiałam uporządkować między innymi całą dokumentację finansową. Potrzebne były do tego odpowiednie kwalifikacje. Przeszłam dwuetapowe szkolenie w Archiwum Państwowym, zakończone pracą dyplomową i egzaminem – opowiada Pani Ewa.
Mówi, że gdańską straż zapamięta przede wszystkim jako formację, która dynamicznie i nieustannie się zmienia. Gdy rozpoczynałam pracę, nasze zadania dotyczyły tylko spraw porządkowych. Z czasem koleżankom i kolegom przybywało uprawnień, kompetencji oraz doświadczenia. Coraz lepiej radzili sobie w pracy na ulicy, dzięki czemu stale powiększało się grono mieszkańców, którzy mówili o straży z szacunkiem – wspomina pani Ewa. W tamtych czasach w wielu sytuacjach liczyła się pomysłowość i kreatywność oraz własna inicjatywa. Niedobór uprawnień trzeba było umieć pogodzić ze skutecznym działaniem w zgodzie z prawem. Strażnicy dobrze sobie z tym radzili, nie brakowało im woli pełnienia służby – dodaje.
Pani Ewa z uznaniem mówi o spontanicznym angażowaniu się funkcjonariuszy w różne działania, których celem było wspieranie osób poszkodowanych lub potrzebujących. Wymienia akcje pomocy dla powodzian na południu Polski oraz na rzecz ofiar innych klęsk żywiołowych. Gdyby była potrzeba, po prostu jechali i pomagali. Bardzo miło to wspominam – podkreśla.
Co jeszcze zapamięta pani Ewa z czasów spędzonych w Straży Miejskiej w Gdańsku? Dobre stosunki koleżeńskie oraz przyjemną atmosferę. Strażnicy pomagali sobie wzajemnie, lubili się, przyjaźnili i spotykali także w wolnym czasie. Chciało się iść do pracy – wspomina.
Ewa jest kobietą o silnej osobowości, asertywną i wierną swoim zasadom. Jednocześnie to dobry i życzliwy człowiek. To ona wdrażała mnie w sprawy służbowe, okazując wiele wyrozumiałości. Przez lata naszej znajomości odbyłyśmy mnóstwo sympatycznych rozmów. Były żarty i bardzo poważne tematy. Ewa zawsze służyła dobrą radą, nie tylko w kwestiach służbowych. Będzie mi jej brakowało – mówi Joanna Falkowska-Gajos, inspektor ds. koordynacji i obsługi sekretariatu.
Ci, którzy znają Ewę tylko służbowo wiedzą, że jest skrupulatna, dokładna i wymagająca. Natomiast ci, którzy chcieli ją poznać bliżej wiedzą też, że można z nią konie kraść. Twardo stąpa po ziemi, jest prawdomówna i szczera czasami aż do bólu, ale też ciepła i empatyczna. Zawsze służy radą. Będę tęsknić – wzdycha Bożena Wójcik z Referatu Administracyjno-Gospodarczego.
Pani Ewa zapowiada, że w najbliższym czasie wyprowadzi się na wieś. Zajmę się ogrodem i wnukami. A ponieważ nie wyobrażam sobie, by wciąż siedzieć w domu, planuję również działalność społeczną. Może zorganizuję jakieś kółko zainteresowań? Pytałam już w miejscowym urzędzie, co ciekawego dzieje się w gminie. Wiem, że jest tam nowa hala sportowa, na razie mało wykorzystana. Może uda mi się sprawić, że zacznie się w niej dziać dużo więcej niż teraz? – zastanawia się pani Ewa.
Nie mamy wątpliwości, że będzie tak, jak zapowiada Pani Ewa. Wiemy bowiem, że w działaniu potrafi być bardzo konsekwentna. Za realizację jej planów oraz zamierzeń trzymamy kciuki!