
Często przez miesiące, a nawet lata, gromadzimy różne pisma, rachunki i umowy, na których znajdują się nasze dane osobowe. Gdy uznamy, że nie są nam już potrzebne, zaczynamy się ich pozbywać. Dobrze, jeśli robimy to rozsądnie — sprawdzamy, czy na wyrzucanych dokumentach znajdują się nasze dane i odpowiednio je zabezpieczamy. Najprościej jest je porwać lub pociąć na małe fragmenty.
Najwyraźniej zapomniał o tym właściciel dokumentów, które trafiły do ulicznego kosza niedaleko pętli tramwajowej w Jelitkowie. Dane osobowe były dostępne na wyciągnięcie ręki. O znalezisku, 2 października kilka minut przed godziną 12:00, poinformowała dyżurnego numeru 986 zaniepokojona spacerowiczka. Na miejsce natychmiast skierowano strażników z Referatu Interwencyjnego.
Dokumenty znajdowały się zarówno w koszu, jak i rozrzucone w jego okolicy. Strażnicy udali się pod adres widniejący na jednym z nich. Okazało się, że mężczyzna już tam nie mieszka, a obecny najemca go nie znał.
Mundurowi planowali przekazać dokumenty policji, ale wcześniej dokładnie je przejrzeli. Z treści jednego z pism wynikało, że właściciel dokumentów prowadził firmę w Gdańsku. Na podstawie danych udało się za pomocą przeglądarki internetowej znaleźć numer telefonu do mężczyzny. Gdy strażniczka do niego zadzwoniła, był wyraźnie zaskoczony. Powiedział, że wyrzucił dokumenty, bo nie były mu już potrzebne. Nie zdawał sobie sprawy, że zawierają dane, które ktoś mógłby wykorzystać.
Po kilkunastu minutach właściciel pojawił się w Jelitkowie, by odebrać dokumenty. Strażniczka wyjaśniła mu, jak w przyszłości właściwie się ich pozbywać. Mężczyzna podziękował strażnikom za zaangażowanie i dokładnie sprawdził, czy w okolicy nie pozostały jeszcze jakieś jego dokumenty.