Poniedziałek, 7 października. Kilka minut przed godziną 9:00 patrol strażniczek z Referatu VI jechał ulicą Sandomierską. Gdy znajdowały się na wysokości ulicy Żabiej, zobaczyły samochód zaparkowany na poboczu drogi. Tylna część auta była uniesiona, a przód znajdował się w rowie melioracyjnym. Funkcjonariuszki natychmiast podjechały, żeby sprawdzić co się stało.
W środku auta, za kierownicą siedział mężczyzna. Miał mętny wzrok i była od niego wyczuwalna woń alkoholu. Na podłodze zalegała duża liczba puszek po piwie i butelka po wódce. Podczas rozmowy z mundurowymi kierujący oświadczył, że jechał autem, będąc pod wpływem alkoholu. Z jego relacji wynikało, że podróżował razem ze swoją partnerką. Podczas jazdy pokłócili się i kobieta wysiadła, a on kontynuował jazdę. W pewnej chwili stracił panowanie nad kierownicą i zjechał z drogi.
Mężczyzna w swoim zachowaniu nie widział nic niestosownego. Zadeklarował również, że ma zamiar kontynuować jazdę, jak tylko ze znajomym wypchnie samochód z rowu. Strażniczki zabrały mu kluczyki i wezwały na miejsce patrol policji. Niedługo potem na miejsce przyjechali policjanci i przejęli sprawę. Funkcjonariusze przebadali 47-latka na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu – wynik 2,7 promila. Teraz za jazdę po alkoholu można otrzymać karę pozbawienia wolności do lat 3, a także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.