Z Mieszkańcami i dla Mieszkańców

Winieta 1

Agresywny właściciel psów

Agresywny właściciel psówStrażniczki miejskie były przekonane, że jadą na interwencję dotyczącą agresywnych psów. Niestety, agresorem okazał się ich właściciel. Wiele do życzenia pozostawiały też warunki, w których trzymane były zwierzęta. Na miejsce funkcjonariuszki wezwały patrol policji oraz inspektora OTOZ Animals.

Niedziela, 7 stycznia. Około godziny 12.00 patrol z Referatu VI otrzymał interwencję zleconą ze Stanowiska Kierowania. Po ulicy Miodowej miały biegać psy, które uciekły ze swojej posesji. Strażniczki natychmiast pojechały we wskazane miejsce.

Po jezdni rzeczywiście biegał pies wyglądem przypominający owczarka. Jeden z przechodniów wskazał, z której posesji wydostało się zwierzę. Powiedział też, że z działki tej czworonogi często uciekają przez dziury w płocie. Biegają po ulicy i są agresywne w stosunku do przechodniów oraz innych psów.

Jak się okazało, na działce były jeszcze dwa psy. Jeden biegał swobodnie, a drugi był uwiązany na krótkim łańcuchu. Zwierzęta nie miały dostępu do wody i karmy. Znajdujący się na posesji mężczyzna przyznał, że jest właścicielem wszystkich trzech psów. Był agresywny wobec nas, używał wulgarnych słów, nie chciał się wylegitymować. Oznajmił, że czworonogi nie mają książeczek zdrowia. Nie były też szczepione - mówi młodszy strażnik Agata Beringer.

Zwierzęta sprawiały wrażenie, że bardzo boją się swojego właściciela. Pies, który chwilę wcześniej biegał po ulicy, nie chciał podejść do mężczyzny. Ten jednak złapał go za sierść, przeciągnął po ziemi w pobliże budy i uwiązał na łańcuchu. Gospodarz nie chciał wpuścić funkcjonariuszek na teren swojej posesji. Sam schował się do domu. Od przechodniów strażniczki dowiedziały się, że mężczyzna zaniedbuje swoje psy, a jego czworonogi regularnie dokarmiają mieszkańcy sąsiednich działek.

Agresywny właściciel psówO ocenę stanu zwierząt funkcjonariuszki poprosiły OTOZ Animals. Ich obawy potwierdziła przedstawicielka towarzystwa. W wyniku podjętej interwencji zabraliśmy z posesji jednego psa. Sytuację tych, które zostały na działce, będziemy monitorować. Właściciela zobowiązaliśmy do naprawy ogrodzenia. Psu, który mieszka w starej, zniszczonej budzie nasza fundacja zapewniła nowe, większe lokum - powiedziała inspektor Agnieszka Muńska z OTOZ Animals.

Strażniczki sporządziły na miejscu dokumentację fotograficzną. Ich zdaniem, postępowanie właściciela psów powinien ocenić sąd. O zdarzeniu została powiadomiona policja.